Już w toku edukacji szkolnej dzieci uczą się, czym są nuty. Poznanie pięciolinii nie jest jednak jednoznaczne z jej opanowaniem, które wymaga znacznie więcej czasu.
Skąd się wzięły nazwy nut?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba uprzednio zrozumieć skąd w ogóle wzięły się nuty. Ich genezy upatruje się w okolicach VIII w. i ma ona związek z koniecznością zapisu chorału gregoriańskiego. Pierwotna forma zapisu nutowego była zupełnie inna niż współcześnie używana, zamysł był jednak tożsamy – w formie obrazowej zachować kolejność i długość dźwięków, tak aby daną melodię dało się później odtworzyć. W tamtych czasach muzyka była ściśle powiązana z religią, także dlatego że zapis nutowy był umiejętnością trudną do opanowania przez mieszczan, pozostawał więc w gestii wykształconych kleryków.
Choć nuty świetnie sprawdzają się do dziś, jeśli chodzi o zapis melodii, do określania teoretycznego poszczególnych dźwięków potrzebne są także nazwy. Stosowane powszechnie na całym świecie literowe określenia pochodzą wprost z alfabetu łacińskiego, tyle że nie zaczynają się od A, lecz od C. Skala C-dur ma więc następujący zapis: C, D, E, F, G, A, H, C. Litera H symbolizuje przedostatni dźwięk, chociaż w krajach zachodnich ta nuta ma nazwę literową B. To ważny szczegół „do zapamiętania”.
Dźwięki można podwyższać i obniżać z użyciem znaków przykluczowych i przygodnych, takich jak bemol i krzyżyk. Co do zasady, obniżony dźwięk dostaje końcówkę -es, a podwyższony -is. Tutaj jednak także mamy wyjątki, które trzeba przyswoić. Obniżone A i E to inaczej niż z pozostałymi dźwiękami: po prostu As i Es, bez powtarzania dwóch samogłosek po sobie, a obniżone H to B.
Już przedszkolaki poznają jednak nieco inną, równie popularną nomenklaturę: solmizację. Jest ona znacznie bardziej praktyczna w używaniu werbalnym, a dokładniej śpiewanym. Jedenastowieczny mnich Guido z Arezzo dostrzegł, że niektóre głoski, np. F są niezwykle trudne do wyśpiewania. Stąd też od pierwszych zgłosek hymnu na cześć Jana Chrzciciela wzięły się: Ut, Re, Mi, Fa, Sol, La. Pięć wieków później dodano Si, a w kolejnym stuleciu zamieniono mało dźwięczne Ut na okrągłe i przyjemne Do. Kiedy złożymy to w całość wychodzi dobrze znane: Do Re, Mi, Fa Sol, La, Si, Do.
Jak opanować nazwy nut?
Znajomość nazw nut nie przyda się na wiele w oderwaniu od dźwięków, które reprezentują. Nazwy solmizacyjne dość ściśle kojarzą się z wysokością brzmienia, taki jest zresztą także cel tego ćwiczenia. Nie rozwiązuje ono jednak kwestii powiązania nazwy nut i ich graficznego obrazu. Nauczenie się tej zależności jest kluczowe dla późniejszego kształcenia umiejętności czytania nut a vista. Konkretna nuta na jednej pięciolinii ma w naszym umyśle kojarzyć się z dźwiękiem, a skojarzenie to musi odbyć się w ułamku sekundy. Grając na pianinie (czy innym instrumencie) nie będziemy mieli czasu na analizę każdej nuty jedna po drugiej. Oznacza to, że trzeba to opanować znacznie wcześniej.
Naukę czytania nut, a zatem także ich nazywania można prowadzić dwutorowo: przy instrumencie i zdala od niego. Ta pierwsza część jest dość oczywista, i polega po prostu na rozczytywaniu prostych utworów z nut, i powtarzaniu, powtarzaniu, powtarzaniu… Warto spojrzeć na nuty trochę jak na język obcy – czytając w nim pierwszy raz nie rozumiemy za wiele, ale kiedy pewne elementy się powtarzają zaczynamy łapać co oznaczają. Nie ma lepszego sposobu niż utrwalenie sobie nazw nut i ich pozycji na pięciolinii, niż po prostu granie z nut.
Wspomagającą metodą nauczania może być używanie takich materiałów pomocniczych jak książki, układanki, puzzle. Ich celem jest ułatwienie dziecku zapamiętania położenia dźwięków na pięciolinii w oderwaniu od konkretnych utworów. Jest to istotny element także pod względem nauki rozróżniania nut jeśli chodzi o ich długość: ósemki, szesnastki, itd.
Kiedy długość i pozycja nuty na pięciolinii są już opanowane, pozostaje jeszcze kilka znaków w tym „języku” jakim jest zapis nutowy, które także trzeba opanować. Nie pojawiają się one co prawda w nutach dla początkujących, ale jeśli będziemy chcieli zagrać coś bardziej skomplikowanego, nie obejdzie się bez tego. Znaki te nazywamy znakami przygodnymi, jeśli pojawiają się przy nucie, lub znakami przykluczowymi jeśli znajdują się przy kluczu, na samym początku. Są to bemol, obniżający dźwięk o półton oraz krzyżyk podnoszący o taką samą wartość. Trzecim popularnie stosowanym znakiem jest kasownik, który w przypadku znaków przygodnych służy do kasowania ich działania przy kolejnych nutach.
Czy nazwy nut są konieczne do gry na instrumencie?
To popularne pytanie, które może konkurować z pytaniem o sens uczenia się tabliczki mnożenia. Odpowiedź na nie wymaga chwili zastanowienia, bo owszem da się grać „z głowy” i nie znać zapisu nutowego. Przydaje się to jednak w momencie, w którym chcemy zapisać własne utwory bądź nauczyć się takich, które ktoś stworzył. Nawet posiadacze „słuchu absolutnego” nie poradzą sobie bez chociaż elementarnej znajomości nut.
Zakres tego pytania często rozszerzany jest do formy: czy teorii muzyki powinno poświęcać się tyle samo czasu, co praktyce? Tu ponownie, odpowiedzi są różne. Z pewnością jest na świecie niejeden muzyk, któremu nic nie mówi nazwisko Beethoven czy Chopin. Biegła znajomość ich twórczości nie jest niezbędna komuś, kto nie chce mieć nic wspólnego z muzyką klasyczną – dobrze byłoby jednak znać historię muzyki, w której znajduje się wytłumaczenie dla wielu dziś stosowanych zasad.
Poleca się więc równoległą naukę nut i praktykę instrumentu, co wzajemnie wspomaga progres. Nauka czytania nut a vista, choć niezwykle trudna i wymagająca, jest jedną z bardziej satysfakcjonujących umiejętności dla młodego muzyka. Kiedy ją poprawnie opanuje, może samodzielnie grać rozmaite utwory bez dłuższego przygotowywania się.
Co jest ważne w nauce nazw nut?
Jako, że najmłodsi uczniowie mogą jeszcze mieć problemy z czytaniem tekstu, nauka nut może być dla nich także kłopotliwa. Na szczęście istnieje wiele wydawnictw książkowych oraz programów komputerowych które mogą ułatwić ten proces. Dobrym sposobem jest wprowadzanie nut po kolei – jedna po drugiej. Oprócz opanowania zapisu na pięciolinii bardzo ważne jest też rozróżnianie dźwięków, który jest niższy a który wyższy. W tym celu można przeprowadzać z dzieckiem rozmaite ćwiczenia przy fortepianie, lub jeśli nie mamy go w pobliżu, innym instrumencie lub specjalnym oprogramowaniu. Istnieją też sposoby oparte na nazywaniu poszczególnych dźwięków cyframi, a także kolorami. Obojętnie którą metodę wybierzemy, warto uzbroić się w cierpliwość. Pośpiech przy uczeniu się nut nie jest wskazany, bo dużo trudniej będzie potem poprawić błędy, jeśli źle się ich nauczymy w młodości.
Skoro porównaliśmy naukę nut do uczenia się obcego języka, można także stwierdzić że łatwiej uczyć się z doświadczonym pedagogiem niż samodzielnie. Nauczyciele muzyki potrafią wprowadzać nuty oraz dodatkowe znaki w taki sposób, by nie zniechęcać ucznia. Pamiętajmy, że taki jest właśnie cel tej nauki – ma być praktyczna, i umożliwiać dziecku odtwarzanie różnych melodii na instrumencie bądź śpiewanie ich.
Co dalej, kiedy poznamy już nuty?
Na pięciolinii oprócz nut pojawiają się także inne znaki, o niektórych z nich już wspominaliśmy. Warto zwrócić uwagę, że w muzyce mówimy nie tylko o kluczu wiolinowym, ale także np. basowym. Może być przy nim zapisane tempo utworu, wskazówki dotyczące jego dynamiki czy artykulacji. Między nutami pojawiają się takty, a przy nich często znaki repetycji, które służą do zaznaczenia powtórzenia taktu. Nie zapomnijmy także o pauzach, które mają takie same wartości jak nuty, a oznaczają konieczność zrobienia przerwy o odpowiedniej długości. Pięciolinia może mieć także linie dodane u góry i u dołu.
Można rzec, że opanowanie nut to dopiero początek teorii muzyki. Niezwykle istotne pojęcia takie jak gamy, skale, tonacje, pentatoniki są kolejnymi ważnymi pojęciami bez których ciężko się poruszać po muzycznym świecie.